zanurzyłem stopy
spragnione ciepła
w trawach i kwiatach pachnących
dywanem ścielącym się w łąkach
koniczyną kolorową
makiem czerwonym niebieskim bławatkiem
a serce oszalałe z miłości
do cudu piękna natury
chłonęło zachłannie zapach ziemi
smak życia
słońce malowało złotem
zieleń traw
i pola już po żniwach
żółciły się po horyzont
nad wężowym strumykiem
piaszczystą dróżką biegłem
do sosen wysmukłych jak dziewczyny
pachnące ciałem lasu
słuchałem zauroczony
symfonii wiatrem na liściach granej